EN

6.03.2019 Wersja do druku

Szał

"Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną" Doroty Masłowskiej w reż. Pawła Świątka w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Maciej Stroiński.

Fejsa nie mam, bloga nie mam i nie mam bieżączki, zarzuciłem na rzecz rzeczy wyższych, dłużej się wykluwających. Ale w tym wypadku chyba nie wytrzymam do tekstu w "Przekroju". Uprzejmie donoszę, że "Wojna polsko-ruska" w reżyserii Świątka jest: 1) totalna, 2) boska, 3) mega. Jestem w szoku, "surprised by joy". Świątek z Pakułą weszli drugi raz do rzeki i im się udało, choć przecież nie mogło. Już dwa akapity miałem napisane, że Słowak chce powtórkę ze Starego, że odgrzewają kotlety z 2012 - lecz po obejrzeniu spektakl się okazał inny niż przed obejrzeniem. Masłowska poleca tę "Wojnę" na Fejsie, więc przylazłem najeżony, że autoreklama. I że same laski. Ale już rozumiem. W połowie, przy wątku keczupu, coś mi w synapsach strzeliło, dostałem drgawek ze śmiechu i poczułem się jak za dawnych czasów na "Pawiu królowej". Dwa serca dla Anny Paruszyńskiej, trzy dla Natalii Strzeleckiej. Dzisiaj idę znowu.

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

Materiał nadesłany

Autor:

Maciej Stroiński

Data:

06.03.2019