"Śmierć komiwojażera" Arthura Millera w reż. Radka Stępnia w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Przemysław Gulda w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.
Bohaterowie tego spektaklu są jak zombie, zabici przez kapitalistyczną żądzę pieniądza, neoliberalny przymus pięcia się po drabinie ekonomicznej i zwykły wyścig szczurów. Młody reżyser, Radosław Stępień, trafnie rozpoznaje naturę współczesności i głośno ostrzega przed jej niebezpieczeństwami. Tekst dramatu Millera, napisany już ponad 70 lat temu, w Polsce dopiero teraz brzmi tak, jak powinien brzmieć. Dopiero teraz Polacy zrozumieli w pełni, co oznacza życie w sytuacji ciągłej morderczej konkurencji, praca bez umowy i ubezpieczenia i w ciągłym lęku przed bezrobociem i utratą pozycji. Gdyby odnosić się do tytułu spektaklu, można powiedzieć, że wszyscy bohaterowie prowadzą tu raczej życie po śmierci: są martwi, wypaleni, przeżarci własnym zakłamaniem, oszukiwaniem wszystkich dookoła i samych siebie. Są jak zombie: niby wciąż się ruszają, ale są zupełnie puści w środku. Kapitalizm niszczy życie rodzinne Co ich zabiło? P