EN

22.02.2019 Wersja do druku

Kochali się we troje

Rzadko zdarza się, aby przedstawienie, w którym użyto tak wielu wysokiej klasy środków artystycznych, nie zrobiło porażającego wrażenia. Teatr dokumentalny ma jednak, jak widać, to do siebie, że sama, najbardziej nawet wybujała, teatralność nie zrekompensuje niedostatków tekstu. Bez frapującego tematu dbałość o formę nie wystarczy. Tak właśnie stało się w przypadku "Co po nas zostaje" - o spektaklu Martyny Matoliniec i Aleksandra Maciejczyka w ramach przeglądu "Teatr na faktach" w Instytucie Grotowskiego we Wrocławiu pisze Jarosław Klebaniuk w Teatrze dla Wszystkich.

Rozpoczęło się to widowisko od odpowiedzi z offu na pytanie zadane w tytule. Dzieci bardzo przytomnie, materialistycznie odpowiadały o pośmiertnym rozkładzie. "Zostają z nas kości" brzmiał pierwotnie tytuł tej recenzji. Ta realistyczna konstatacja pochodząca od - jak dowiedziałem się z ładnie wydanego programu przeglądu "Teatr na faktach"- Bianki, lat 9, napawa jednak smutkiem. Nawiasem mówiąc, w psychologicznym paradygmacie teorii opanowywania trwogi wyobrażanie sobie własnych zwłok w miesiąc po śmierci jest postępowaniem zgodnym ze standardową instrukcją eksperymentalną, mającą wzbudzić lęk egzystencjalny. Byliśmy tego blisko na początku przedstawienia. Pod wpływem takiego lęku stajemy się zazwyczaj bardziej normatywni, skłonni bronić wartości typowych dla naszej kultury i surowiej oceniać osoby, które postępują niezgodnie z nimi. Zapewne jednak sceniczne dzianie się przykryłoby ten efekt, bo stymulacja ze strony aktorów, skrzypaczki i z e

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kochali się we troje

Źródło:

Materiał własny

teatrdlawszystkich.eu

Autor:

Jarosław Klebaniuk

Data:

22.02.2019