EN

21.02.2019 Wersja do druku

Przejścia więzienne

"Zbrodnia i..." wlecze się koszmarnie, mimo że po składnikach patrząc - powinna być genialna. A jednak zestaw pomysłów i sprawność narracyjna to nie wszystko, coś tu idzie mocno nie tak - pisze Izabela Mikrut w Teatrze dla Wszystkich.

Jerzy Nasierowski przynudza. Przynudza - i próbuje nadać temu przynudzaniu wartość, udawać, że chodzi mu o coś więcej, o literaturę wysokich lotów, w stylu tych, których podziwiał. Szuka na siłę skandali i skandalików, próbuje wykorzystywać inspiracje wielkimi pisarzami, usiłuje naśladować Andrzejewskiego, Irzykowskiego, Dygata i Tyrmanda, gdzieś do tego chce czytelnikom wmówić, że wie znacznie więcej, niż powie. "Zbrodnia i..." wlecze się koszmarnie, mimo że po składnikach patrząc - powinna być genialna. A jednak zestaw pomysłów i sprawność narracyjna to nie wszystko, coś tu idzie mocno nie tak. Może autokreacja twórcy, może nadzieja na to, że zostanie wyklęty przez konserwatywnych odbiorców... Małe ma na to szanse, jeśli będzie im obojętny - a taki przy swojej relacji pozostaje, bo też i za dużo w narracji bohatera przechwałek, dumy z położenia i cieszenia się własną sytuacją. Przeplata się tu kilka wątków, które powinny b

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Przejścia więzienne

Źródło:

Materiał własny

Teatr dla Wszystkich

Autor:

Izabela Mikrut

Data:

21.02.2019