"Wyzwolenie" Stanisława Wyspiańskiego w reż. Anny Augustynowicz w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Przemysław Skrzydelski w tygodniku Sieci.
"Synu mój najmileńszy, nie poglądaj ku prawej stronie, ani ku lewej nie patrz. Źli oni, jedni jako drudzy [...]" - tak Jerzy Trela zaczyna to zaskakujące "Wyzwolenie". Zaskakujące, bo jak na siłę tego tekstu bardzo wyciszone. I wystawione dla pogodzenia obu stron polskiego sporu. Czasami przed zapowiadaną premierą tytułu z arsenału narodowych arcydramatów aż trudno się powstrzymać przed obstawianiem, jakie będą intencje reżysera. Tak było przed niedawnym "Weselem" Jana Klaty, które okazało się opowieścią o katastrofie hucznie zapowiadanych ideowych programów ostatnich lat, i chyba każdy się spodziewał, że takie właśnie będzie, choć przy okazji przerodziło się również w pożegnanie Klaty z dyrekcją w Starym Teatrze. W jakim sensie było więc tamto "Wesele" gestem wkurzonego, i wkurzonych - w tej roli wystąpili najlepsi aktorzy sceny przy placu Szczepańskim. Zresztą Klata, najprościej mówiąc, przedstawił dramat Wyspiańskiego wedle swych