Spektakl trzech adeptek sztuki teatralnej, pomimo oryginalnej scenografii, nie wzbudził większych emocji. Teksty z dokumentalnych zapisów nie wybrzmiały na tyle przekonująco, by poruszyć czy zafrapować - o spektaklu "Łupiny" Justyny Arabskiej, Dominiki Feiglewicz i Małgorzaty Jakubowskiej w ramach przeglądu "Teatr na faktach" w Instytucie Grotowskiego we Wrocławiu pisze Jarosław Klebaniuk.
Istnieje jednak i taka możliwość, że znane, schematyczne historie zakazanych miłości, wsparcia ze strony bliskiej osoby w trudnym momencie czy nierozwiązanej traumy z dalekiej przeszłości, padły na jakiś wdzięczniejszy grunt. Taki rodzaj teatru pokazuje, jak ważne jest, do kogo kierowany jest przekaz. Nawet najdramatyczniejsza historia usłyszana w podobnym kształcie wiele razy traci swój impet. Zwłaszcza, gdy opowiedziana zostaje zwyczajnie, bez tego, co mogłoby dodać jej jakieś wyrazistsze teatralne środki. Pomysł inscenizacyjny zapewne miał służyć uzyskaniu wspólnotowego efektu. Kto chciał, łupał orzechy, a nawet wyjadał je. Czułem się trochę niezręcznie, gdy Ela podsuwała mi kolejne. W końcu to teatr, a w teatrze - wciąż to wierzę - nie je się i nie pije. No, ale może to część przedstawienia, tłumaczyłem sobie, mieląc między zębami kolejną tłustą półkulę mózgową w wegetariańskiej wersji mini. Siedzieliśmy przy stole, a t