"Wyzwolenie" Stanisława Wyspiańskiego w reż. Anny Augustynowicz w Teatrze Polskim w Warszawie i "Wesele" Stanisława Wyspiańskiego w reż. Wawrzyńca Kostrzewskiego w Teatrze Telewizji. Pisze Tomasz Miłkowski w Dzienniku Trybuna.
Końcówka stycznia należała do Wyspiańskiego. W ostatni poniedziałek miesiąca w Teatrze Telewizji zobaczyliśmy "Wesele" w reżyserii Wawrzyńca Kostrzewskiego, a dzień później na deskach Teatru Polskiego im. Arnolda Szyfmana miała miejsce premiera "Wyzwolenia" w reżyserii Anny Augustynowicz. Mimo że twórców tych spektakli różnią doświadczenia pokoleniowe, nie wspominając o odmienności formy telewizyjnej od teatru żywego planu, trudno nie zauważyć wspólnego mianownika. W obu tych przedstawieniach (nie tylko) inteligenccy bohaterowie znowu znaleźli się na rozdrożu, rozdzierani sprzecznymi ideami, obezwładnieni niemożnością wspólnego działania, zwaśnieni, podzieleni i pogrążeni w niemocy. To rzecz poniekąd naturalna, bo o tym jest "Wesele" i "Wyzwolenie". Dość przypomnieć, że przed lwowską premierą Wesela Stanisława Wyspiańskiego, która odbyła się zaledwie w dwa miesiące po prapremierze krakowskiej (16 marca 1901), Gabriela Zapolska pi