EN

18.04.2016 Wersja do druku

Calineczka świntuszy?

Spektakl reklamowany jako "dla dorosłych" jest wciąż tą samą znaną z dzieciństwa bajką Andersena, tyle że interpretacja odbiega od standardu albo po prostu wali się kawę na ławę. Bo jeśli w oryginalnym tekście są słowa: "Kobieta bardzo, bardzo pragnęła mieć malutkie dziecko, ale nie wiedziała, skąd je wziąć", to natychmiast nasuwa się skojarzenie z in vitro. I zabieg ten widzimy na scenie. Oglądamy też inne wydarzenia z życia Calineczki, jej mamy, teściowej, mężów, kochanków itd. w rozmaitych konwencjach, np. filmu niemego, horroru, pantomimy, teatru lalkowego. Przedstawienie, tak jak w przypadku innych występów Teatru Montownia, nieodparcie śmieszy, jednak udział w nim drugiej trupy, zwanej Teatrem Papahema, dodaje tej inicjatywie szczyptę poezji. Mamy więc Calineczkę bez uproszczeń i obłudy, co dzięki magii teatru może bawić, a nie, jak pewnie chciał bajkopisarz, skłaniać do smutnej zadumy.

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Przegląd, nr 16

Autor:

Bronisław Tumiłowicz

Data:

18.04.2016

Realizacje repertuarowe