EN

12.12.2014 Wersja do druku

Dobrze jest zrobić widzom psikusa

- Jesteśmy te od Warlikowskiego i Jarzyny, od ról ciężkich i płaczących. Marzę, żeby widzowie przyszli teraz do teatru i powiedzieli:
"O, Cielecka to potrafi być nawet zabawna" - mówi Magdalena Cielecka.
Razem z Mają Ostaszewską zagrają w farsie "Upadłe anioły". Premiera w przyszłym tygodniu w Och-teatrze

Ich nazwiska wymienia się zawsze jednym tchem. Obie po krakowskiej szkole teatralnej trafiły do Warszawy, współtworzyły Teatr Rozmaitości Grzegorza Jarzyny, a potem Nowy Teatr Krzysztofa Warlikowskiego. Niezwykle silne osobowości aktorskie, bezkompromisowe, wciąż szukające dla siebie wyzwań w tym zawodzie, tym razem zagrają... w farsie. Zobaczmy je w "Upadłych aniołach" Noela Cowarda w reżyserii Krystyny Jandy w Och-teatrze. ROZMOWA Z MAGDALENĄ CIELECKĄ I MAJĄ OSTASZEWSKĄ Dorota WYŻYŃSKA: Kiedy zobaczyłam wasze nazwiska razem na afiszu, natychmiast przypomniał mi się "Magnetyzm serca" Grzegorza Jarzyny w Teatrze Rozmaitości - wasz pierwszy wspólny spektakl w Warszawie. Magdalena Cielecka: Skojarzenie bardzo naturalne. Wtedy grałyśmy w sztuce Fredry a tu mamy brytyjską farsę kostiumową rozgrywającą się w latach 20. ubiegłego wieku. Inny teatr robi Grzegorz Jarzyna, inny Krystyna Janda. Ale same się śmie-jemy, że to powrót do naszych początków,

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Stołeczna, nr 288

Autor:

Dorota Wyżyńska

Data:

12.12.2014

Realizacje repertuarowe