- Mamy w tym przedstawieniu maski zwierzęce i rozwiązania plastyczne rodem z teatru lalek. Jest też w "Królewnie" dużo umowności - mówi reżyser Michał Derlatka przed premierą "Zaczarowanej królewny" Artura Oppmana w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku.
Rozmowa z Michałem Derlatką, reżyserem baśni "Zaczarowana królewna" Artura Oppmana. Premiera 9 lutego na scenie Stara Apteka w Gdańsku. Tę historię wszyscy znają: Królewna kłuje się w palec wrzecionem. Dopełnia się klątwa złej wiedźmy. Królestwo pogrąża się w letargu, dwór zapada w sen, a zamkowe mury porastają gęste krzewy dzikich róż. Czy zjawi się śmiałek i pocałunkiem przerwie zły czar? Stuletni tekst nadal jest w stanie zachwycić małych widzów? - Myślę, że tak, a to za sprawą magii teatru. Jest w tym spektaklu piękna scenografia, wiele rekwizytów i dużo kostiumów, bowiem w tekście Oppmana występuje niemal dwieście postaci. Pojawią się dzikie bestie, leśne smoki, księżycowe krasnoludki... a nawet lirnik, który zagra na lirze korbowej. Co było największą trudnością przy tej realizacji? - Ogarnięcie takiej ilości elementów oraz, początkowo, język, który jest archaiczny, przybliżenie go widzom było dla nas pr