Może zagrać Julię Capuleti i Świerszcza z bajki o Pinokiu. Była Księżniczką Anginą, Koraliną, Calineczką, pielęgniarką, służącą, a nawet fragmentem krwiożerczej Audrey 2. Przed Państwem Łucja Grzeszczyk, aktorka Białostockiego Teatru Lalek.
Jak to jest - człowiek najpierw ciężko studiuje, marzy o etacie w teatrze, a na scenie ma zagrać roślinę? - Bardzo się cieszę, że w 2013 roku zagrałam kaktusa w "Texas Jimie". To był mój drugi spektakl z Pawłem Aignerem. Jak tylko zaczynaliśmy pracę z Michałem Jarmoszukiem w 2009 roku, już wtedy Paweł spotykał się z nami na próby czytane i stolikowe, żeby zrobić casting, czy się nadajemy do "Anginy". Paweł nas bardzo dużo nauczył. "Księżniczka Angina" to mój spektakl przejścia. Kiedy się okazało, że ma robić kolejny spektakl, był apel do reżysera, że zagramy cokolwiek: tuman kurzu, kaktusa, pieska preriowego, byle tylko w "Teksasie". Teraz Pani jest częścią takiej większej rośliny... - To wynikło ze wcześniejszej współpracy z Voglem, BTL-em i Grupą Coincidenta przy "Faza REM Phase". Tamten spektakl powstawał w ciekawy sposób, bardzo dużo czasu spędziliśmy w Lipsku, w Niemczech. Mieliśmy się czas poznać, praca trwała kilk