EN

21.01.2019 Wersja do druku

Monika Frajczyk: Dużo z "Reksia"

- Najpierw grałam w "Nie-Boskiej komedii" Strzępki za Martę Ojrzyńską, potem za Martę Nieradkiewicz, gdy Ojrzyńska wróciła. Miałam sceny z Martą Ojrzyńską, za którą grałam miesiąc wcześniej - to było strasznie śmieszne. Miałam pierwszy raz percepcyjne problemy - w co ja teraz wchodzę? - mówi Monika Frajczyk w rozmowie z Witoldem Mrozkiem w Dwutygodniku.

WITOLD MROZEK: Jak ostatnio cię widziałem, to przyjmowałaś poród w spektaklu "Cząstki kobiety" w TR Warszawa. Wyglądało to bardzo realistycznie. Jak to się robi? MONIKA FRAJCZYK: To dobrze, bo właśnie tak miało wyglądać. Na początku ciężko było nam uwierzyć, że da się taki efekt w ogóle uzyskać w teatrze. Takie sceny, jak śmierć czy narodziny, w teatrze przecież zawsze obnażają iluzję. Jak to sprytnie zrobić, żeby widz był w stanie to uwierzyć? Reżyser Kornél Mundruczó był jednak bardzo spokojny o tę scenę i świetnie przygotowany. Wiedział, jak to chce pokazać, od razu przyszedł z pomysłem robienia tego kamerą, w livestreamingu. Cały układ tego mastershota, rodzaj kadrowania - miał już w głowie. Stworzyliśmy pierwszą strukturę sceny w improwizacjach, ale potem on ją tak ustawiał i naginał, by było to jak najbardziej wiarygodne. Jego przygotowanie było bezcenne. A druga sprawa - to kolosalny research w tym temacie. Najgłębs

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Dużo z "Reksia"

Źródło:

Materiał własny

Dwutygodnik nr 253/12.2018

Autor:

Witold Mrozek

Data:

21.01.2019