"Bachantki" Eurypidesa w reż. Mai Kleczewskiej w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Maciej Stroiński w Przekroju.
Teatr Powszechny powinien się zarejestrować jako związek wyznaniowy - jako Kościół Powszechny! Bo nie robi przedstawień, tylko nabożeństwa, i nie ma widzów, tylko ma wyznawców. W Teatrze Powszechnym nie da się być zwykłym widzem; czy chcesz, czy bardzo chcesz, będziesz followersem - lub będziesz niewiernym. Albo jesteś z nimi, albo co tu robisz? (Reguła się stosuje też do reżyserów i z tego powodu reżyser Jan Klata nie dostąpił zaszczytu pracowania z tym zespołem. Miał proponowane, ale aktorzy kręcili nosami i propo cofnięto). W Teatrze Powszechnym sami nie są (słusznie) pewni, czy się jeszcze mieszczą w kategorii "teatr". W logo mają to słowo w poprzek przekreślone. Mogą zrobić jak kolega z bogatszej dzielnicy, bo skoro Studio jest teraz "teatrgalerią", Powszechny mógłby się przyznać do bycia "teatrkaplicą" lub "teatrświetlicą". Z tym "Kościołem" to by było nie od rzeczy, szczere by to było i samokrytyczne. Powszechny osiąga za Ły