"Zabawę" Mrożka, przygotowaną w ramach Koła Naukowego przez grupę studentów PWST, Andrzej Wanat uznał za jedno z najlepszych przedstawień na scenach warszawskich. Tak niezwykle tej z górą trzydziestoletniej jednoaktówki nie odczytał dotąd w teatrze chyba nikt. To już nie jest tylko parada kompleksów, mędrkować i postulatów trzech parobków-chamów, rytmem wiersza Wyspiańskiego marzących o wiejskim ubawie. Zabawa jawi się bohaterom jako (synonim życia prawdziwego, którego jakimś niezbadanym wyrokiem zostali pozbawieni; gdy urządzą sobie jej własną namiastkę, zmieści się tam i ślub, i pogrzeb, przyjaźń, nienawiść, marzenia, zawody... W finale będą cieszyć się jak dzieci słysząc muzykę świadczącą o tym, że gdzieś "jest zabawa" - a będzie to "Lacrimosa" z Mozartowskiego "Requiem d-moll"! Zastanawiający spektakl. Aby dopełnić wieczoru w warszawskim Powszechnym, Stanisław Tym napisał i wyreżyserował drugą jednoaktówkę na tercet m�
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka, nr 26