EN

1.10.1996 Wersja do druku

Ludzie! gdzie się bawią?!

"Łażąc sobie własnym ścieżkami, zaszedłem - niemal przypadkiem - na Miodową. Na ostatnim piętrze warszawskiej PWST studenci zgrupowani w Kole Naukowym wystawili niedawno Warszawiankę. Bardziej dla siebie niż dla szkoły czy dla widzów z miasta. Ani to nowość repertuarowa, ani wielka inscenizacja, niczego tu nie ma do recenzji. Może jest tylko jedno: godzina żywego teatru." Pamiętacie, kto to napisał? "Żywy teatr" - to było ulubione sformułowanie Konstantego Puzyny. Recenzję z tej szkolnej "Warszawianki", opublikowaną w 1969 roku w "Polityce", a potem w tomie "Burzliwa pogoda", krytyk zatytułował "Czasem coś żywego". Puzyna w tym czasie już wyraźnie demonstrował desinteressement wobec, jak to zwykł określać - "teatru-przedsiębiorstwa". Takie spektakle jak studencką "Warszawiankę" stawiał "wyjałowionemu" teatrowi za wzór. "To rzadki dziś teatr: o coś w nim chodzi. O nas." Salka Koła Naukowego warszawskiej PWST była jeszcze parokrotnie miejscem

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr, nr 10

Autor:

Wojciech Majcherek

Data:

01.10.1996

Realizacje repertuarowe