" Wałęsa w Kolonos" Jakuba Roszkowskiego w reż. Bartosza Szydłowskiego w Teatrze ŁAźnia Nowa w Krakowie. Pisze Przemysław Skrzydelski w Do Rzeczy.
Lecha Wałęsę chyba rzeczywiście warto w teatrze pokazać jako postać tragiczną. Dzisiaj to już umyka pamięci, ale był taki moment, gdy Lech Wałęsa zgolił wąsy. Chyba zrobił to w jakimś stopniu po to, by zerwać ze swoim nieco wytartym wizerunkiem. W tym geście było coś ciekawego - dziś można nań spojrzeć jako na jedną z wielu prób nie tyle wadzenia się lidera Solidarności z samym sobą, bycia ironicznym w stosunku do siebie - co czasem mu się zdarzało - ile załatwienia sobie licencji na niejednoznaczność, jakby oświadczał: "Wymykam się wszelkim definicjom". Można powiedzieć, że tej strategii pozostał wierny, a ten medialny chwyt sprzed 16 lat przepowiedział wszystkie gry i podchody, które Wałęsa prowadził oraz prowadzi. Dla teatru Wałęsa również pozostaje problemem. Nie wiadomo do końca, jak go ugryźć, choć wydaje się kimś idealnym do zajęcia miejsca na scenie jako protagonista. Dlatego do tej pory polski teatr albo mówił o przy