EN

19.11.2018 Wersja do druku

Czarownice odpalają wrotki

- Spotykając się z innymi aktorami na próbach do "Czarownic z Salem", w końcu poczułam, że mogę przebić to szkło, którym otoczyła mnie szkoła i, mając podstawy zawodu, pozwolić sobie na własny wyraz artystyczny - z aktorką Pauliną Walendziak rozmawia Łukasz Kaczyński w kwartalniku Przekrój.

Łukasz Kaczyński: Szybko weszła Pani na deski profesjonalnego teatru - jeszcze przed spektaklem dyplomowym. Najpierw rolą Betty Parris w "Czarownicach z Salem" Arthura Millera, szybko potem, bo w minionym sezonie, jako Iris w "Otchłani" Jennifer Haley, również w reżyserii Mariusza Grzegorzka, również w łódzkim Teatrze im. Jaracza. Ta sytuacja wymusiła zmianę w myśleniu młodej studentki o sobie na scenie? Paulina Walendziak: "Otchłań" traktuję jako prawdziwy debiut, ale pierwszą profesjonalną pracą, jeszcze w drugim semestrze drugiego roku studiów, była rola Hanny w "Kamieniu" Grzegorza Wiśniewskiego w warszawskim Teatrze Współczesnym, spektaklu, w którym reżyser częściowo powtórzył obsadę znakomitego dyplomu, który zrobił z moim starszymi kolegami z Wydziału Aktorskiego. W "Czarownicach" ważne było dla mnie zbudowanie iluzji, przeszywania się dwóch światów, zakłamywania lub odnajdowania prawdy - i postawienie pytania, czy ta prawda w ogó

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Czarownice odpalają wrotki

Źródło:

Materiał nadesłany

www.przekroj.pl

Autor:

Łukasz Kaczyński

Data:

19.11.2018