- Nawet gdybym miał powiedzieć tylko "Yes, sir" na planie u Tarantino - wszedłbym w to - Rafał Zawierucha mówi o najnowszym filmie Quentina Tarantino, w którym zagrał Romana Polańskiego. Rozmowa Jacka Cieślaka w Rzeczpospolitej.
Jacek Cieślak: Margot Robbie, Al Pacino, Brad Pitt, Leonardo DiCaprio to filmowa paczka, w której udział jest marzeniem. Ale czy znał pan tę obsadę "Once Upon A Time In Hollywood", najnowszego filmu Quentina Tarantino, dowiadując się, że wygrał pan casting na rolę Romana Polańskiego? Rafał Zawierucha: Tak, startowałem, mając świadomość, że na planie nowego filmu Tarantino spotkam wszystkich świętych z Hollywood. Na szczęście nie byli dla mnie konkurencją! Może kiedyś będą, ale na razie muszę jeszcze dużo się nauczyć i pracować. Sodówka, mam nadzieję, mi nie odbija i staram się mieć dystans do siebie. Jak wyglądał casting? - Najpierw otrzymałem do podpisania umowę z klauzulą poufności. Do dziś nie wiem, kto oprócz mnie brał udział w castingu, ale cieszę się, że to ja go wygrałem. Dostałem do przygotowania sceny do nagrania. Teraz to łatwiejsze niż kiedyś, bo wskazówki dotyczące przygotowania do castingu można znaleźć w media