Podstawowa sprawa to ta, że Anna Kłos-Kleszczewska rozumie, co mówi. To jest, wbrew pozorom, nieczęste zjawisko. Mówi mózgiem, nie instynktem.
Motto: "Tak, wiem, duże słowo: aktorstwo" (Paweł Demirski, "Był sobie Andrzej Andrzej Andrzej i Andrzej") Kojarzycie taką panią? Może z grania w Dramatycznym, może z serialu "Artyści". Jeżeli w ogóle (w ogóle nie), to dzień dobry bardzo, ten artykuł jest dla Ciebie. Ten artykuł jest fanfarą, jak wyjawia w podtytule, na cześć Anny Kłos, kiedyś Kłos-Kleszczewskiej (dalej: AK). Dlatego fanfarą, że zdaniem autora nie szkodziłoby zatrąbić, kiedy tylko ta aktorka zjawia się na scenie. Tak ma królowa angielska, która gdy gdzieś wchodzi, to nie wchodzi po angielsku, tylko z pompą, z trąbą. AK w aktorstwie polskim to właśnie ta jedna, która jest TYLKO JEDNA. Ten artykuł jest fanfarą też dlatego, że zdaniem autora nie trzeba aż umrzeć, by zasłużyć na fanfarę. Zresztą każdy jej wieczór to jest dla mnie "mała śmierć", la petite mort, prościej mówiąc: orgazm. Świadomie, celowo, bezczelnie mówię o "arystokracji", bo mnie na to słowo