EN

11.10.2018 Wersja do druku

Skwer niezapominajek

Kraków był dla Wajdy tematem i planem filmów czy spektakli, domem, ale też sojusznikiem pozaartystycznych, obywatelskich przedsięwzięć - pisze Krzysztof Burnetko w miesięczniku Kraków.

Miłość Andrzeja Wajdy do Krakowa była miłością odwzajemnioną. Kiedy późną wiosną 2016 roku skończyła się długa seria fet zacnego urodzinowego jubileuszu uznanego polskiego reżysera, ten, zmęczony zapewne nieco, ale i przecież zwyczajnie po ludzku szczęśliwy, zapisał w swoim notatniku: "Po tych uroczystościach 90-lecia pomyślałem, że nie ma rady, teraz muszę iść do raju... Taki los, ale jest jeden warunek - musi on przypominać, a nawet więcej: być w Krakowie. Planty, latem, w słońcu najbardziej się do tego nadają". Notka była oczywiście żartem poczynionym w charakterystycznym dla Wajdy stylu, łączącym autoironię z głębszą refleksją oraz, zawsze!, zadumą nad - mimo wszystko - pięknem otaczającego nas świata. Była jednak również wyrazem - kolejnym zresztą - wielkiego przywiązania czy po prostu miłości Wajdy do miasta. Było ono jego schronieniem podczas wojny i miejscem pierwszych studiów - oraz artystycznych, plastycznych je

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Skwer niezapominajek

Źródło:

Materiał nadesłany

Kraków nr 10

Autor:

Krzysztof Burnetko

Data:

11.10.2018