"Widok z mostu" Arthura Millera w reż. Agnieszki Glińskiej w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Tomasz Domagała na stronie DOMAGALAsieKULTURY.
Gdy wchodzimy na całkowicie odnowioną salę im. Haliny Mikołajskiej, od razu zaskakuje nas przestrzeń, zaaranżowana przez Monikę Nyckowską na kształt koła. Zamykają ją wysokie, białe ściany, a w jej centrum znajduje się okrągły podest. Wokół niego ustawione są dwa rzędy krzeseł, które stanowią całą widownię spektaklu. Od razu nasuwa się wniosek, że w związku z tym, iż jesteśmy razem z aktorami i postaciami dramatu Millera zamknięci w tej przestrzeni, stajemy się mimowolnie częścią spektaklu, swoistym "milczącym chórem". Przedstawienie Glińskiej zaczyna się jawną demaskacją swej własnej teatralności: na ścianie wyświetlony zostaje napis informujący nas, że oto oglądamy spektakl "Widok z mostu" Arthura Millera. To, z kolei znak, że będziemy oglądać nie tylko perypetie Eddiego Carbone'a, lecz także aktorów odgrywających jego historię, wcielających się w kolejne postaci. Fabuła dramatu Millera nie należy do zbyt skomplikowanyc