EN

4.10.2018 Wersja do druku

Małgorzata Wdowik: Etykieta "Warto"

- Często postrzegam siebie jako kuratorkę. Dobieram sobie twórców, którzy w danym temacie są ekspertami. Nie narzucam im swojego zdania. To moja walka z wyobrażeniem reżysera jako demiurga, gwiazdy - mówi Małgorzata Wdowik w dwutygodniku.com

ARKADIUSZ GRUSZCZYŃSKI: Czy w Polsce łatwo zostaje się reżyserką teatralną? MAŁGORZATA WDOWIK: Kiedy zaczynałam, pojawiło się tworzące nowe formy teatralne pokolenie reżyserek, które zostały przez Piotra Gruszczyńskiego nazwane ojcobójczyniami. Nie zostałam do nich zaliczona, ale i tak miałam szczęście, choć na początku mnie sprawdzali. - Kto? - Dyrektorzy oraz dyrektorki teatrów. W środowisku poszła informacja, że studiowałam w Instytucie Teatrologii Stosowanej w Giessen i asystowałam Markusowi Ohronowi, który mnie wtedy wszędzie polecał. Przez dwa lata robiłam projekty za umowne pięć złotych, żeby pokazać, na co mnie stać. To częsta praktyka w teatrach instytucjonalnych, sprawdza się w ten sposób młodych reżyserów i reżyserki. Często dzieje się to w niedogodnych finansowo i produkcyjnie warunkach, zgodnie z myślą, że "przetrwają najzdolniejsi", co jest oczywiście totalną ściemą. Teatr ma mało do stracenia, a w najlepszym wypad

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Etykieta "Warto"

Źródło:

Materiał nadesłany

www.dwutygodnik.com nr 247

Autor:

Arkadiusz Gruszczyński

Data:

04.10.2018

Wątki tematyczne

Realizacje repertuarowe