"Tchnienie" Duncana Macmillana w reż. Grzegorza Małeckiego w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.
Kameralne "Tchnienie" w Teatrze Narodowym okazało się ambitnym debiutem reżyserskim Grzegorza Małeckiego. Zaniepokoiłem się nieco, kiedy usłyszałem, że Grzegorz Małecki od dawna marzył o reżyserii. Nie ma wątpliwości, że jest jednym z najwybitniejszych aktorów swego pokolenia, o czym przekonał zwłaszcza na scenach Teatru Narodowego. Sam ma świadomość, że jako aktor wysoko zawiesił poprzeczkę i z pewnością nie zależało mu, by jego reżyserski debiut był określany mianem kaprysu artysty. Wybrał tekst o wysokim stopniu ryzyka, sztukę rozgrywaną na pustej scenie przez dwójkę aktorów. To może się udać tylko wtedy, gdy wszystkie elementy konstrukcyjne spektaklu są najwyższej jakości. Sztuka Duncana Macmillana "Płuca" - w Narodowym grana pod znacznie lepszym tytułem "Tchnienie" - przypomina nieco opowieść Williama Gibsona "Dwoje na huśtawce". Oto obserwujemy perypetie młodych "wolnych elektronów" zastanawiających się nad sensem i pot