Po jej występie w Legnicy chciałoby się powiedzieć: Wrocław czeka na nową Karolinę Micułę. Już nie tylko w wersji demonstracyjno-manifestacyjnej.
Kiedy Karolina Micuła pojawiła się w Konkursie Aktorskiej Piosenki Przeglądu Piosenki Aktorskiej z "Piosenką konkursową" i "Arahją", wbiła publiczność w fotele, bo miała w sobie gniew i pazur. Kiedy półtora roku później, w piątek, wystąpiła w legnickim Teatrze im. Heleny Modrzejewskiej z recitalem złożonym z piosenek Kory Jackowskiej, Marka Jackowskiego, Grzegorza Ciechowskiego i własnych, z jej interpretacji przezierał porażający smutek i gorycz. Słowami Kory i swoimi śpiewała o tym, że nie chce wyjeżdżać, niedługo po tym, jak życiowe realia zmusiły ją do porzucenia Wrocławia dla łaskawszej dla artystów Warszawy; o tym, że jeszcze nie wszystko stracone; że jest jeszcze szansa na zmianę i że trzeba jej szukać we wspólnocie. Pamiętna "Arahja", w której Micuła, śpiewając "moje ciało murem podzielone", rozsmarowuje sobie po piersiach i twarzy farby białą i czerwoną, pojawiła się na tym koncercie w formie filmowego zapisu. Kolejn