Zostało nam już dziś tylko kil-ka nie okaleczonych tradycji teatralnych, parę umów niepisanych, których ważność i zasadność uznajemy, a hołdowanie im łączy naszą kulturę z kulturą europejską. Wydawało mi się, że jedną z takich tradycji, od dłuższego już czasu, stał się Hamlet - a właściwie szacunek wobec Hamleta. Jakoś się tak utarło, że cechą wspólną dla większości realizacji jest| postawa twórców, inscenizatorów; ich świadomość rangi i powagi podejmowanego przedsięwzięcia. Bywał więc Hamlet summą teatralnych i intelektualnych doświadczeń, manifestem, spowiedzią, przybierał niezliczoną ilość kształtów - ale zawsze konstruowanych z pasją,, pod wpływem fascynacji, z których wynikała interpretacja. Piszę tu o tych sprawach pozornie oczywistych dlatego, że ich oczywistość nadaje się blednąc. Piszę z obawy, iż w rozlewającym się chaosie i ta zasada poczyna się chwiać. Przedstawienie Marka Oliwy sprawia wrażenie tw
Tytuł oryginalny
Sześć osobliwych godzin
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr, nr 11