EN

9.01.2007 Wersja do druku

Fałszywe nuty, dość brzydkie dźwięki

Spektakl wystawiony w Teatrze Wielkim we współpracy z mediolańską La Scalą dziesięć lat temu to piękne przedstawienie. Szkoda tylko, że marnie wykonane.

Mimo że na wznowienie opery Verdiego w Operze Narodowej zaproszono parę gościnnych wykonawców i włoskiego dyrygenta, spektakl wypadł blado. Miejscami tylko nudno, miejscami aż nie do zniesienia. Baryton zagadka To, że w scenach zespołowych zabrakło zgrania, a chór raz i drugi rozminął się z orkiestrą, od biedy można wybaczyć, na kolejnych przedstawieniach pewnie zostanie to skorygowane. Gorzej, że z trojga głównych solistów z przyjemnością dało się słuchać jednego. Urugwajski tenor Juan Carlos Valls co prawda rozśpiewał się dopiero w trzecim akcie, ale chętnie słuchałoby się go częściej, tylko może w bardziej belcantowym repertuarze. Dwie z czterech arii księcia Mantui zaśpiewał w każdym razie bardzo dobrze, pokazując, jak ciekawym materiałem głosowym rozporządza. Turczynka Yelda Kodalli została obsadzona w roli Gildy mocno na wyrost. Brak lekkości tak w samej barwie głosu, jak i w jego prowadzeniu oraz ogólna niepewność sprawiały

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Warszawy, nr 7

Autor:

Katarzyna K. Gardzina

Data:

09.01.2007

Realizacje repertuarowe