Molly w "Ghost", Katka Kudłatka w "Avenue Q", Sandy w "Grease" i Esmeralda w "Notre Dame de Paris" to tylko kilka scenicznych wcieleń Mai Gadzińskiej, aktorki Teatru Muzycznego w Gdyni. - Jeszcze w kulisach zdarza mi się bardzo denerwować, ale później zupełnie znikam, jest już tylko postać - mówi.
Jaka jest poza sceną? W rozmowie z nami opowiedziała o walce o swoje marzenia, kulisach zawodu aktora i rolach, które odmieniły jej życie. Aleksandra Wrona: Dlaczego wybrałaś naukę w Studium Wokalno-Aktorskim im. D. Baduszkowej? Maja Gadzińska: W liceum chodziłam na lekcje śpiewu do p. Marii Borowskiej-Gasik, która uczy w Studium i to właśnie ona podsunęła mi myśl o tej szkole. Tym bardziej, że już od szkoły podstawowej ciągnęło mnie do sceny - chodziłam na chór, kółko teatralne, zajęcia ze śpiewu... Dziadkowie wspominają, że kiedy miałam sześć lat, podczas wyjazdu na wakacje śpiewałam przez całą drogę do Zakopanego. Kiedy zdałam maturę, zaczęłam zastanawiać się nad tym, co dalej, brałam też pod uwagę studia z geologii, geografii lub geodezji, ale myśl o pracy za biurkiem była dla mnie bardzo zniechęcająca. Pomyślałam, że warto dać sobie szansę i spróbować dostać się do studium. Wspomniałaś o zamiłowaniu do śpiew