Kazimierz Karabasz, klasyk polskiego dokumentu filmowego, spoczął w czwartek na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie. "Karabasz poprzez swoje filmy chciał nam pomóc zbliżyć się do ludzi" - powiedział filmoznawca Mikołaj Jazdon.
Uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się w czwartek w południe na Wojskowym Powązkach. Karabasza żegnała rodzina, przyjaciele oraz przedstawiciele środowiska filmowców. - Profesora Karabasza zobaczyłem po raz pierwszy wiele lat temu, na egzaminie wstępnym na studia reżyserskie. Wrażenie, jakie odniosłem wówczas, towarzyszy mi do dziś. (...) Oczekiwałem wygadanego polskiego reżysera, człowieka emanującego poczuciem już wówczas niewątpliwego dla mnie spełnienia, króla polskiego filmu dokumentalnego. Zobaczyłem tymczasem kogoś, kto był w tej sali, a jakby go nie było. Wokół niego rozgrywał się chwilami dramatyczny, chwilami zabawny teatr, a profesor w nim nie uczestniczył. Był gdzieś obok, poza czasem i przestrzenią, nieobecny, przezroczysty, bezgłośny. Dla mnie jak duch, a jednak pamiętam go z tego dnia. Pamiętam go jako nieobecnego olbrzyma, który jednak od czasu do czasu wracał między nas. To wrażenie powtarzało się regularnie - wspomina