W nocy z 15 na 16 sierpnia zmarł aktor Sceny Polskiej, Mariusz Osmelak. Ech, rzeczywiście, spadają jak szalone gwiazdy z cieszyńskiego firmamentu... To wyjątkowo smutny rok dla Sceny Polskiej i Teatru Cieszyńskiego. Rok czarny. Rok żałobny. Jakby niedawna utrata aktora Ryszarda Pochronia to było za mało, jakby jedna żałoba nie wystarczyła... - pisze Małgorzata Bryl-Sikorska na blogu Teatru Cieszyńskiego
I znowu ten sam dysonans - tam za oknem wesoło igrają promienie słońca, wakacyjna beztroska tonie w radości, a w teatrze cisza. A w teatrze apatia i skołowanie, i chaotyczne myśli w głowie: "Coś Ty, Mariusz, zrobił? I po co to wszystko? Dokąd było Ci tak spieszno?". To dla cieszyńskiego teatru rok absurdalnej w swym wymiarze straty. Mariusz Osmelak ukończył aktorstwo we wrocławskiej filii PWST w Krakowie w 1985 roku, a do zespołu Sceny Polskiej dołączył w 2002 roku. Zanim zasilił aktorskie szeregi teatru nad Olzą, związał się z życiem teatralnym Wrocławia. Przez blisko dziesięć lat występował na deskach legendy wrocławskiego teartalnego offu - Ośrodka Teatru Otwartego "Kalambur". Zagrał także kilka interesujących ról w filmach polskich i czeskich. Na przestrzeni kilkunastu lat współpracy ze Sceną Polską stworzył wiele kreacji zapadających w pamięć. Za niektóre z nich został nagrodzony, jak na przykład za fenomenalną rolę ojca w "Zaklin