Tak jak Jaśmina Polak miała tylko Kalina Jędrusik, że wystarczyło wypowiedzieć imię. Jaśmina jest tylko jedna! Zrobiła drugiej dekadzie XXI w. to, co Janda latom 70. Otworzyła zupełnie nową opcję bycia kobietą w filmie i na scenie. Walniętą, inwazyjną, nieprzepraszającą.
Jaśminę wypatrzyłbym w telewizorze, gdybym go miał, więc można powiedzieć, że to było w komputerze. "Moralność pani Dulskiej" w reżyserii Wrony, Teatr Telewizji. Weszła na ekran jedna bezczelna, i to była ona, w parze z Zosią Wichłacz, taka anty-Zosia. Wtedy myślałem, że dobrze zagrała, że to tylko postać. Ale Jaśmina jest z tej nowej generacji artystów scen polskich, którzy bardziej są, niż grają. Jaśmina Polak, znana z bycia krejzi, jest krejzi. Nie wiem, czy prywatnie, ale na scenie na pewno. Dlatego jej pojaw w zespole Starego wywołał, nawet we mnie, typowo krakowskie kręcenie noskami. To, co ona wyrabiała, to nie było chyba granie, tylko zachowanie Ale miała wszystko tak totalnie w d, że pozostało albo się obrazić, albo ją zaakceptować. Przyszła do Starego na miejsce po Justynie Wasilewskiej, jako post-Justyna. Długo nie mogliśmy jej tego wybaczyć. Też "dziwnie mówiła", lecz inną dziwnością. Nie że źle zagrała, tylko