Z Mariuszem Zaniewski, aktorem pochodzącym ze Szczecina, rozmawiamy o jego pasjach, teatrze, popularności i wspomnieniach ze Szczecina.
Ostatnio widujemy Pana w Szczecinie na festiwalu Kontrapunkt. Chodził Pan na Kontrapunkt jako licealista? Ma Pan porównanie z festiwalem z tamtych czasów? - Nie mam żadnego porównania, bo jako licealista nie interesowałem się teatrem. W tym roku podczas festiwalu graliśmy w Teatrze Współczesnym i okazało się, że nie bardzo wiem którędy do niego wejść. Różne są powody, dla których zdaje się do szkoły teatralnej. Ja miałem bardzo przyziemne. Miłość do teatru i zrozumienie tego, czym on jest pojawiła się później. Jakie były te przyziemne powody? - Pieniądze, sława, dziewczyny i późne wstawanie. Z pieniędzmi Pan nie trafił, bo teatralne pensje są niewysokie. - Tak, ale o tym dowiedziałem się później. Trafił Pan do dobrej szkoły i do dobrych teatrów. Pierwsze role zagrał Pan w bardzo dobrych teatrach. - To zawsze jest wypadkowa szczęścia, pracy, chociaż ja nie zaliczałem się do zbyt pracowitych w szkole i zaraz po. Natomiast miałem