EN

9.08.2018 Wersja do druku

Sorom, shame, wstyd

W ukraińskim teatrze Sarah Kane doczekała się mocnej i przewrotnej kobiecej interpretacji reżyserki Rozy Sarkisian - jakiej prawie 20 lat temu w Polsce, zdaje się, nie miała - pisze Witold Mrozek w dwutygodniku.com.

Co jest bronią przeciw kobiecemu gniewowi i szaleństwu? "Shame, shame, shame", "sorom, sorom, sorom" - śpiewa jak refren kobiecy ukraiński team na scenie w Kijowie. "Wstyd, wstyd, wstyd / Utop się w swoim pierdolonym wstydzie" - to polska wersja, w przekładzie Klaudyny Rozhin. "Psychosis 4.48", ostatni tekst głośnej angielskiej dramatopisarki Sarah Kane, wystawiony pierwszy raz po jej samobójczej śmierci, rozgrywa się - jak się przyjęło uważać - w szpitalu psychiatrycznym; klasycznej instytucji władzy. W niewielkim kijowskim teatrze Kane doczekała się mocnej, przewrotnej i wrażliwej kobiecej interpretacji - jakiej prawie 20 lat temu w Polsce, zdaje się, nie miała. "Ladies nad ladies!", witają widzki (i widzów też) aktorki: łącząca eteryczne emploi z punkowym kopem Nina Khizhna i wyrazista, silna i wyrafinowanie dokładna zarazem Oksana Cherkashina. Przy klawiszach: Oleksandra Malatskovska, odpowiedzialna za muzyczną aranżację przedstawienia. Dzwoni do ni

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Sorom, shame, wstyd

Źródło:

Materiał nadesłany

www.dwutygodnik.com nr 243

Autor:

Witold Mrozek

Data:

09.08.2018

Wątki tematyczne