Po XXII Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku pisze Grażyna Antoniewicz w Polsce Dzienniku Bałtyckim.
Za nami XXII Festiwal Szekspirowski. Jaki był? Kontrowersyjny, ale interesujący. W tym roku zobaczyliśmy kilka różnych realizacji "Makbeta" i "Snu nocy letniej". Zaszokowała "Miarka za miarkę", zachwycił Teatr Pieśń Kozła. Przyzwyczailiśmy się już do tego, że twórcy dość swobodnie traktują sztuki elżbietańskiego dramaturga. Skracają tekst, dopisują, ale nie pamiętam festiwalu, który by tak bardzo podzielił widownię. Jedni byli zachwyceni jakimś spektaklem, inni rozczarowani. Spierano się gorąco. Szalone wiedźmy Co zapamiętamy? Na pewno "Makbeta" z Sardynii grupy teatralnej Teatropersona, zagranego zgodnie z tradycją elżbietańską, z wyłącznie męską obsadą. Urzekły mnie zabawne, szalone, nieobliczalne, wiedźmy, wirujące w piekielnym tańcu wysłanniczki zła. Był to spektakl przejmujący, zachwycający swą mrocznością i jednocześnie zabawny. Nie przypuszczałam, że kiedykolwiek będę się śmiała na tej mrocznej tragedii o władzy,