EN

23.07.2018 Wersja do druku

Straciła pracę, poszła do sądu, a sąd...

Małgorzata Pietrzak w Olsztyńskim Teatrze Lalek Przepracowała 15 lat. Po zmianie dyrekcji najpierw została zdegradowana, a potem dyscyplinarnie zwolniona. Wygrała sprawę w sądzie, choć wyrok nie jest jeszcze prawomocny. Sąd uznał decyzje dyrektora OTL za bezprawne, a sposób ich realizacji za mało elegancki.

W Olsztyńskim Teatrze Lalek była pani szefową organizacji widowni, a potem kierownikiem literackim. Lubiła pani swoją pracę? - Bardzo lubiłam, to była moja pasja. Jestem z wykształcenia teatrologiem i menedżerem kultury. Praca w instytucji kultury zawsze była moim marzeniem. Już w czasie studiów odbyłam praktykę w Teatrze Nowym w Łodzi i napisałam pracę, której temat dotyczył specyfiki pracy w teatrze. Taka rodzinna fascynacja. Mój stryjeczny pradziad Adam Grzymała-Siedlecki był krytykiem teatralnym i wychowałam się, czytając jego książki. Podsuwała mi je babcia. Do Olsztyńskiego Teatru Lalek zaangażował mnie w 2002 roku dyrektor Krzysztof Rościszewski. To był wspaniały szef, który nauczył mnie respektu do teatralnego widza, przekonywał, że choć w teatrze istnieje hierarchia, to każdemu pracownikowi artystycznemu, technicznemu czy administracyjnemu należy się taki sam szacunek. Ważne, by profesjonalnie i należycie wykonywał swoją pracę

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Straciła pracę, poszła do sądu, a sąd...

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Olsztyńska nr 168/21/22-07-18

Autor:

Ewa Mazgal

Data:

23.07.2018