EN

11.07.1976 Wersja do druku

I bawił się na ŚLUBACH PANIEŃSKICH Aleksandra Fredry w Teatrze Ateneum

Na widowni raz po raz zrywa się śmiech, jakbyśmy siedzieli na wymarzonej i tylekroć postulowanej współczesnej komedii. Tymczasem zaś obcujemy z szacowną klasyką, tekstem, nad którym pochylają się licealiści. Fredro jest bezkonkurencyjny, tłucze na głowę wszystkie nasze dokonania komediowe. Każda fraza niesie ów żywioł wesołości, błysk przedniego humoru, ironiczny cudzysłów. Groza ogarnia na myśl, jak solidnie i naukowo analizowano tę komedię, szukając w niej problemów politycznych i społecznych, krwawej satyry i oportunistycznej afirmacji. Dziś nicowanie surdutu Gucia i zgłębianie wnętrza kieszeni Radosta jest zbyteczne. Możemy śmiać się z Fredry, gdyż opisywane przez niego układy i sytuacje to już "retro". Świat bardziej odległy niźli Atlantyda. A polskość... polskość, o którą kruszyli kopie profesorowie - manifestuje się najpełniej cudownym brzmieniem wiersza, melodią języka, nagłym wystrzeleniem rytmicznym... Spektakl w Ateneu

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

I bawił się na ŚLUBACH PANIEŃSKICH Aleksandra Fredry w Teatrze Ateneum

Źródło:

Materiał nadesłany

"Szpilki" nr 28

Autor:

F.Z.K.

Data:

11.07.1976