EN

21.07.2018 Wersja do druku

Joanna

Był 2008 rok, równo dziesięć lat temu. Pracowałem na festiwalu "Młodzi i film" w Koszalinie, prowadziłem spotkania z twórcami po seansach, zapowiadałem również niektóre projekcje. Po jednej z zapowiedzi, podeszła do mnie śliczna dziewczyna. Dziewczynka, chciałoby się napisać - bo wyglądała najwyżej na piętnaście lat. Usłyszałem: "Nazywam się Joasia Kulig, przyjechałam z Krakowa, bardzo ale to bardzo podobała mi się pana zapowiedź. No i my się chyba teraz zaprzyjaźnimy?".

I jeszcze wyciągnięta dłoń, i jeszcze szeroki uśmiech, zaproszenie na jej debiutancki film, "Środa, czwartek rano", a na koniec informacja że z Maćkiem Bochniakiem, wówczas chłopakiem, wkrótce potem mężem, Joasia przyjechała z tego Krakowa na motorze. Nie było innego wyjścia, musieliśmy się zaprzyjaźnić. Z pewnego dystansu towarzyszyłem od tamtego spotkania wielu wydarzeniom w życiu mojej przyjaciółki Joasi. Bawiłem się na jej weselu, oklaskiwałem pierwsze role teatralne, telewizyjne i filmowe, chodziłem na koncerty, ale pamiętam również bodaj najtrudniejszą naszą rozmowę zawodową, w Krakowie, w małej włoskiej knajpce przy Starowiślnej. Joasia oświadczyła mi wtedy, że kończy z aktorstwem, ten zawód przerasta ją psychicznie, wykańcza, spakowała już do kufra wszystkie nagrody za rolę w "Środzie, czwartku rano", musi poważnie przemyśleć czy w ogóle chce kontynuować tę pracę. Wiedziałem jaki to skarb, czułem jak wielką ma wrażliw

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

JOANNA

Źródło:

Materiał nadesłany

www.kalejdoskop.pl

Autor:

Łukasz Maciejewski

Data:

21.07.2018