"Proces" Franza Kafki w reż. Krystiana Lupy, koprodukcja Nowego Teatru, Teatru Powszechnego, STUDIO teatrgalerii i TR Warszawa. Pisze Jacek Kopciński w Teatrze.
W odbiorze "Procesu" Lupy liczy się wszystko: nowy przekład powieści i reżyserskie uzupełnienia tekstu, historyczny kontekst spektaklu i perypetie z jego realizacją, przede wszystkim jednak głęboki, osobisty stosunek reżysera do inscenizowanego dzieła, nazywany w jego dzienniku "obnażaniem". Największą niespodzianką w ponad sześciogodzinnym "Procesie" Krystiana Lupy jest finał spektaklu, w którym reżyser ocala Józefa K. "Wiecie, co jest dalej" - mówi Lupa do mikrofonu i w tym momencie spektakl się urywa. Odprowadzający bohatera Strażnicy zawracają, z głębi wychodzą pozostałe postacie, wszyscy szybko ustawiają się blisko rampy. Brawa, koniec, do egzekucji nie dochodzi i jest to absolutnie zrozumiałe: zabijając Józefa K., Lupa popełniłby przecież symboliczne samobójstwo. 1. "Mieć w sobie postać jako bóle, niepokoje. Urazy, niewygasłe pretensje. Mieć w sobie postać jako horyzont myślowy" - napisał reżyser w swoim dzienniku,