Wracamy raz jeszcze do "Dziadów", nie mogąc się oprzeć najgłębszemu wzruszeniu, jakie daje niezmiennie każde ponowne obejrzenie na scenie tego arcypoematu. W poprzednim omówieniu (por. "Życie" nr 284) starałem się dotknąć najważniejszych problemów inscenizacyjnych przedstawienia w Teatrze Polskim. Pora zająć się grą aktorów. Aleksander Bardini, który w swym ujęciu "Dziadów" tak mocno uwypuklił sprawę młodzieży jako głównego bohatera poematu, był konsekwentny: także wszystkie role młodych obsadził młodymi aktorami. Była to odważna decyzja zważywszy, że aktorzy ci nigdy "Dziadów" na scenie nie widzieli, nie znali więc żadnych wzorów i z wielkim repertuarem romantycznym dotychczas na ogół niewiele mieli do czynienia. Przy tym braku doświadczenia duża musiała być praca reżysera. Mimo takich czy innych niedociągnięć, mimo nieraz wyraźnie widocznej niedojrzałości aktorskiej, przedstawienie miało świeżość i urok młodości. Nie był
Tytuł oryginalny
Ludzie i duchy
Źródło:
Materiał nadesłany