EN

24.05.2006 Wersja do druku

Smutek małej księżniczki

"Mała księżniczka" w reż. Marka Weiss-Grzesińskiego w Teatrze Muzycznym Capitol we Wrocławiu. Pisze Katarzyna Wachowiak w Słowie Polskim Gazecie Wrocławskiej.

Nie lubię dzieci. I nie cierpię programów typu "Od przedszkola do Opola". A na "Małej księżniczce" nie dość, że kilku-, kilkunastoletnie bohaterki bardzo mi się podobały, to parę razy autentycznie się wzruszyłam. To w ogóle jest przedstawienie do płakania, jest w nim jakiś straszny smutek. Trochę wynika to z treści - "Mała księżniczka" to historyjka w duchu Dickensa o dziecku, którego omal nie pożarł bezlitosny, ponury, dziewiętnastowieczny Londyn. Właścicielka pensji i koleżanki przymilają się do Sary tylko ze względu na jej pieniądze. Gdy dziewczynce ich zabraknie, okaże się, jak wredne potrafią być kobiety - w każdym wieku. W trakcie oglądania przypominały mi się typy, które sama znałam ze szkoły i letnich kolonii. Duża w tym zasługa dzieci, które naprawdę nieźle grają. Lawinia (Monika Malec) jest przekonująca jako najstarsza panna na pensji, która ustawia wszystkie koleżanki. Gruba Ermenegarda (Marta Kowalczuk) też jest a

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Smutek małej księżniczki

Źródło:

Materiał nadesłany

Słowo Polskie Gazeta Wrocławska nr 119/23.05

Autor:

Katarzyna Wachowiak

Data:

24.05.2006

Realizacje repertuarowe