EN

1.04.1984 Wersja do druku

Pułapka

"Pułapka" Tadeusza Różewicza zaczyna się obrazkiem niemal sielankowym. "Pokoik służącej". Łóżko, pierzyna, spiętrzone poduchy, kwiatki i pta­szki na malowanej skrzyni. I miód. Chłopczyk "przelewa miód z łyżeczki na spodek i patrzy na złotą nitkę, któ­ra spływa powoli". Chłopczyk mówi: "Boję się". I zaraz o rozdartej żabie, z której wychodzą flaki. O miodzie bę­dzie jeszcze mówić Greta w scenie przedostatniej, kiedy Franz ów ma­ły chłopczyk przejdzie do końca ge­hennę swego życia. Greta powie: "Miód... jakie to słowo ciepłe, słod­kie, ciągnące się, złociste, pachnące". W tej samej chwili Franz umiera, a mały potworek synek Grety, wyli­zuje pod stołem zupę z miski. W "Pułapce" jest wiele przedmio­tów, rzeczy, słów, które przyjęliśmy uważać za przyjazne. Owe lampy z abażurami, kanapy, wazy z zupą, łóż­ka, komody, kisiele, konfitury, szafy. Ciepłe miękkie, ciągnące się, przytulne i bezpieczne. Nade wszystko bezpi

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Pułapka

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Literackie

Autor:

Bożena Winnicka

Data:

01.04.1984

Realizacje repertuarowe