Już 23 czerwca na Scenie Polskiej będzie miała miejsce ostatnia premiera w sezonie 2017/2018 - "Namiętna kobieta" w reżyserii Adama Sroki. - Naszą podstawową intencją jest zabawić publiczność pozytywną i melancholijną nutą - przyznaje reżyser.
Rok temu reżyserował Pan na Scenie Polskiej komedię Michała Bałuckiego "Klub kawalerów". Teraz wraca Pan z inscenizacją "Namiętnej kobiety" Kay Mellor. Proszę opowiedzieć, co działo się u Pana zawodowo przez ten rok. - Zrealizowałem we wrocławskim Teatrze Polskim dwa spektakle - "Kordiana, czyli panoptikum strachów polskich" według Słowackiego i "Ryszarda III" Szekspira. Ponadto przygotowałem publikację, która zbiera moje niezrealizowane scenariusze filmowe. Dwa z nich zdobyły Małopolską Nagrodę Filmową "Trzy Korony". Muszę przyznać, że to był dość intensywny rok. W teatrze przygotowałem klasykę, czyli to, do czego zawsze chętnie sięgam, ale równie interesująca jest dla mnie dramaturgia współczesna. "W Betty jest wiele cech mojej matki, innych kobiet, które gdzieś kiedyś widziałam, i pewnie sporo ze mnie" - powiedziała aktorka, Marta Lipińska przed dwusetnym spektaklem "Namiętnej kobiety" w Teatrze Współczesnym w Warszawie. W 2003 r