"Wujaszek Wania" Antona Czechowa w reż. Iwana Wyrypajewa w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Maciej Stroiński w Przekroju.
Rosja, środek lasu, akademicki sugar daddy, jego młoda trophy wife i ich domownicy. Poszła za starego, bo to była jego jedyna wada, zresztą zapewniał, że niedługo umrze, co mu się nie udaje do końca spektaklu. Pomysł był taki, żeby Czechowa zrobić nie jak zawsze, żeby go podać bez smuteksu i bez snujstwa. Osoby dramatu muszą sobie odpuścić dramatyczne pauzy, zamulanie na fotelach i bezgłośną rozpacz. Z negatywnych emocji co najwyżej irytacja. Takie przyszły czasy, że nawet postaciom Antona Czechowa nie jest dane się dołować i nudzić w spokoju, muszą przynajmniej nie psuć nam humoru, a w ogóle to się streszczać. Grają całego "Wujaszka Wanię", a się mieszczą w dwóch godzinach. Spektakle mające problem z długością są głównie za długie. Ten ma problem z krótkością. Dzieje się za szybko i dużo za głośno, jakby na stadionie. "Uspokójcie go, bo wyjdę!", jak powiada Sieriebriakow. Wiecie, co to za gatunek, który trzeba szybko, gł