"Carmen" Georgesa Bizeta w reż. Andrzeja Chyry w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.
Reżyserska porażka Andrzeja Chyry w "Carmen" jest tym dotkliwsza, że narusza kruchą równowagę repertuarową budowaną w Operze Narodowej. Tej inscenizacji oczekiwano szczególnie. Andrzej Chyra nie ma, co prawda, bogatego doświadczenia operowego, wyreżyserował dwa spektakle ("Czarodziejska góra" Mykietyna i "Gracze" Szostakowicza). Oba jednak wręcz zachwycały precyzją reżyserskiej roboty, wyrazistością bohaterów, wycyzelowaniem każdej sytuacji scenicznej. Decydując się na "Carmen", postąpił zaś tak, jak większość niedoświadczonych reżyserów, którzy popularną klasykę muszą dziś pokazać inaczej. Boją się bowiem, że zostaną posądzeni o brak inwencji, o posługiwanie się zużytą konwencją i schematami. Inaczej, a więc znaczy jak? Pozbawić sewilską Carmen czerwonej sukni z falbanami, wachlarza i kastanietów? Świat robi to już od dawna. Przenieść akcję do współczesności? To także wyświechtany pomysł (najczęściej stosowane są