EN

2.01.1999 Wersja do druku

Fedra, czyli miłość, która zabija

Bohaterowie tragedii Racine'a ulegają silnym namiętnościom, które stają się przyczyną ich nieszczęść, często śmierci. "Racine - pisał Tadeusz Żeleński-Boy - skupia całą niemal akcję wewnątrz duszy człowieka". Motorem zaś akcji czyni miłość. "Fedra" uważana jest za jego szczytowe osiągnięcie. W występnej namiętności królowej do pasierba dochodzą do głosu sprzeczne uczucia. Obowiązek walczy ze zmysłami, sama zaś bohaterka jest zarazem sprawczynią jak i ofiarą nieszczęść.

Utarło się, że to właściwie dramat skrojony na jedną rolę. Tytułową, oczywiście. Toteż do historii teatru europejskiego przeszły wielkie kreacje tej tragicznej heroiny. W Polsce po wojnie zapisały się najmocniej w pamięci Irena Eichlerówna, Zofia Kucówna i Anna Chodakowska. Teraz na tę listę honorową wpisuje się Krystyna Janda. "Fedra" na scenie Teatru Powszechnego z jednej strony pozostaje w zgodzie z poezją tragedii, jej wzniosłością, wysokim tonem, ale z drugiej strony wychyla się w stronę współczesności. Laco Adamik delikatnie, ale wyraziście poszukiwał więzi między dawnymi i nowymi laty - zbudował kruchy ale mocny pomost. Przede wszystkim wyraża się to w dekoracji: scena jest na całej szerokości przeszklona, przez ogromną zaś szklaną konstrukcję, nawiązującą rysunkiem do formy klasycystycznej, widać surowy mur; przywodzący na myśl potężne mury Myken. Drugi, zaskakujący znak: powiernica Fedry porusza się na wózku inwalidzkim. Te

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Trybuna, Nr 1

Autor:

Tomasz Miłkowski

Data:

02.01.1999

Realizacje repertuarowe