EN

21.12.1998 Wersja do druku

Zabrakło pomysłu na tragedię antycznej królowej

Nie wiadomo, po co i dla kogo Laco Adamik wystawił "Fedrę" Racine'a w Teatrze Powszechnym, skoro pokazuje nam świat bezwolnych histeryków i neurotyków, których problemy są nam obojętne.

Zaskakujący jest wybór dramatu Racine'a na scenę Teatru Powszechnego. Jest on bowiem mało widowiskowy: o większości wydarzeń dowiadujemy się z opowieści. Nie porusza nas też dylemat dumnej królowej, która kocha swojego pasierba. Nie było to zapewne niczym rażącym w starożytności (przypomnijmy, że mityczni bohaterowie płodzili dzieci z krowami, bykami, łabędziami itd.), nie jest czymś przesadnie szokującym dziś, kiedy aferę rozporkową z wypiekami na policzkach śledzi przed telewizorami cały świat. Bohaterowie Racine'a nie działają, lecz mówią. Nie działają, są bowiem w większości bezwolnymi zabawkami: Fedra poddaje się swojej piastunce Enonie, Hipolit jest bezradny wobec Fedry, a Tezeusz - wobec wszystkich postaci i jeszcze Neptuna. Brak głównego bohatera, który stanowiłby oś spektaklu. Siłą rzeczy więc wybija się to, co drugoplanowe, i największe zainteresowanie widzów budzi Enona, piastunka Fedry, świetnie, powściągliwie zagrana na

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Warszawy, nr 298

Autor:

Sebastian Kudynowski

Data:

21.12.1998

Realizacje repertuarowe