EN

23.12.1998 Wersja do druku

Fedrowanie bez efektu

Są role, których wpisanie do biografii artystycznej jest dla aktora niewątpliwym powodem do dumy, a czasem wręcz nobilitacją. Oglądając niektóre spektakle odnosi się wrażenie, że właśnie względy ambicjonalne wzięły górę nad wszelkimi innymi. Taki syndrom zaobserwowałem u dwojga wybitnych artystów. W ubiegłym sezonie w Teatrze Narodowym Jan Englert uparł się, by, wbrew rozsądkowi, zagrać Króla Lira. I tak stało się obecnie z Krystyną Jandą wcielającą się w postać Fedry na deskach Teatru Powszechnego. Pisanie o tym, że Krystyna Janda jest wybitną aktorką zarówno filmową, jak i teatralną i że na jej spektakle w Powszechnym walą tłumy, jest truizmem. Tym bardziej więc zastanawia, dlaczego zdecydowała się na zagranie roli, która w żaden sposób nie przystaje do jej właściwości psychofizycznych, i co więcej, dlaczego nie znalazła środków, które by uwiarygodniły jej bohaterkę. W Teatrze Racinea Fedra jest kobietą miotaną wielkimi n

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Autor:

Jan Bończa-Szabłowski

Data:

23.12.1998

Realizacje repertuarowe