Mówi IZABELA OLSZEWSKA, laureatka Honorowego Ludwika
- Nagroda Honorowego Ludwika, którą przyznało Pani krakowskie środowisko teatralne, zdarzyła się w momencie szczególnym, w tym roku obchodzi Pani bowiem 50-lecie pracy artystycznej. Czy przez te lata radość z wykonywania zawodu przesłaniała wszelkie smutki, które również mu towarzyszą? - Radości było na tyle dużo, by starczyło na okres, który jej nie przysparzał. Nigdy nie traktowałam swojego uczestnictwa w teatrze dożywotnio. Nie było we mnie lęku, że ten czas kiedyś się skończy. Być może dlatego moje wycofanie z aktywnego życia scenicznego, wraz z przejściem na emeryturę, przyjęłam jako proces naturalny. Choć pewien znak zapytania zawsze pozostaje. Wraz z wiekiem zrozumiałam, że aktor w życiu nie idzie tylko przez teatr, lecz także ku czemuś innemu, nowemu, co jest jeszcze większa wartością niż sama sztuka teatru. A mówię to jako osoba, która nie potrafi zawodowo zastąpić sobie teatru niczym innym, bo też niczego inneg