- Ktoś, kto nie pracował z Andrzejem Bartem, może mieć wrażenie, że padły mocne słowa. Ale to język literacki. Dużo przymiotników, wyrazistych sformułowań. Już się do tego przyzwyczaiłem. Gorsze słowa padały między nami - mówi Krzysztof Dudek, dyrektor Teatru Nowego w Łodzi, w rozmowie z Izabellą Adamczewską w Gazecie Wyborczej-Łódź.
Izabella Adamczewska: Za co zwolnił pan Andrzeja Barta, dyrektora artystycznego Teatru Nowego? Krzysztof Dudek: Nie zwolniłem go. W odpowiedzi na list, który Bart udostępnił związkom zawodowym, odpisał pan: "Nie widzę możliwości dalszej współpracy. Zbyt dużo mocnych słów do publicznej wiadomości. Proponuję rozwiązanie naszej umowy". - Za porozumieniem stron. Dlaczego? - Doszliśmy do wniosku, że formuła naszej dyrektorskiej współpracy się wyczerpała. Przypomina to ucieczkę z tonącego okrętu. - Ani Andrzej Bart nie uważa, że okręt tonie, ani tym bardziej ja. Z listu wynika, że jednak uważa. Zacytuję: "Wszystko zmierza ku temu, iż rok 2018 będzie najgorszy w siedemdziesięcioletniej historii istnienia Teatru Nowego. Nie mamy w nim ani sztuki na wysokim poziomie, ani komercji, która na nią zarabia". Bart pisze też o "blamażu" i porównuje się do Reytana. - Ten list był adresowany do mnie. Ktoś, kto nie pracował z Andrzejem Bartem, mo�