EN

29.05.2018 Wersja do druku

Teatr dla dzieci to nie tylko lalki

W Dzień Dziecka nawet oczy tych, którzy nie chodzą często do teatru, mogą być zwrócone na teatry zwane tradycyjnie dziecięcymi. Przechodzą one wielkie zmiany. Stale jest tylko to, że utrzymują je samorządy - pisze Jacek Cieślak w Rzeczpospolitej.

Pierwszym wymienianym z imienia lalkarzem Rzeczypospolitej był Jaśko z Wilna. Od XV wieku wiele się zmieniło. - Polskie teatry lalkowe i dziecięce mają za sobą niechlubne lata PRL, kiedy zredukowane zostały do kategorii kukiełkowych i produkowały proste szopki z lalkami ze szmatek, będąc lata świetlne od poszukiwań piękna i treści, z małymi wyjątkami oczywiście - powiedziała nam Malina Prześluga, wielokrotnie nagradzana autorka ponad 50 sztuk, związana z Teatrem Animacji w Poznaniu, obecnie kierowniczka literacka na urlopie macierzyńskim. - Za nami czasy, w których estetyka teatrów dziecięcych raziła gwałtownością barw, kiczem scenografii, przymilającą się, zdziecinniałą muzyką, aktorami, którzy świergoczą, zamiast grać, i mówią swoje kwestie trzy razy wolniej, "by dziecko zrozumiało". Baśniowa klasyka nie króluje już na polskich scenach, jak jeszcze kilka lat temu. Tę zmianę także postrzegam na plus, bo współczesne teksty trafiaj�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Teatr dla dzieci to nie tylko lalki

Źródło:

Materiał własny

Rzeczpospolita nr 122 - Życie Regionów

Autor:

Jacek Cieślak

Data:

29.05.2018