"Zakonnice odchodzą po cichu" Marty Abramowicz w reż. Darii Kopiec z Teatru im. Kochanowskiego w Opolu na XXXVIII Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Wojciech Giczkowski w Teatrze dla Was.
Pani, którą poznałem w Puerto de la Cruz, miała na imię Hermana. Dopiero po chwili zrozumiałem, że hermana to siostra zakonna. Ta, z którą się zaprzyjaźniłem, chodziła w dżinsach, a jej prawdziwe imię brzmiało Guadelupe. Pochodziła z Meksyku. Swoboda, jaką cieszą się związki wyznaniowe w krajach latynoskich, może nas zaskoczyć. Przedstawienie przygotowane w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu "Zakonnice odchodzą po cichu" mogło zadziwić nawet przygotowanego na niespodziankę widza. Jego forma i estetyka przemawia do każdego. Świeżość spektaklu, wynikająca z doskonałej obsady i tematyki w nim podjętej, przemawia do każdego wrażliwego człowieka. Przecież o tym myślimy w duchu, obserwując na ulicy młode dziewczyny w habitach, które sądząc po wieku, właśnie zostały zakonnicami. Dlaczego poszły do zakonu? W tytule przedstawienia nie chodzi o to, w jaki sposób umierają kobiety zamknięte w klasztorach, ale o to, jak odchodzą one z zakon�